h3.post-title {text-align: center;}

sobota, 21 lutego 2015

Piękna inspiracja!


Są takie chwile, których konsekwencje przeżycia, zaznaczają ślad w naszej psychice, które powodują zamieszanie, rodzą pytania, stają się motywatorem. 
Bywa, że „zwykła” książka staje się takim huraganem, siejącym wspomniane zamieszanie, wzniecającym przeróżne uczucia, aby w ostateczności pozostawić nas z nieopisanym bałaganem w myślach, który musisz oczywiście posprzątać.

Książka Torey L. Hayden „Dziecko” wpadła w moje ręce zupełnie przypadkiem, kiedy przeglądałam sypialnianą biblioteczkę mojej teściowej. Pomyślałam wtedy, że książka dodana do gazety w kiosku będzie zapewne kolejną „mydlaną operą”, coś jednak mnie w niej zaciekawiło, do tej pory nie wiem co to było, ale sądzę, że pewne rzeczy, przypadki i sytuacje w naszym życiu mają swój cel. Pożyczyłam ją, nim jednak po nią sięgnęłam, przeczekała kilka tygodni na stosie innych książek do przeczytania.

Historia, oparta jest na faktach a po przeczytani jej ciężko pozbierać myśli i uświadomić sobie, że tyle zła może dotknąć jedno, bezbronne dziecko.

Mała Sheila to sześcioletnia dziewczynka, którą matka porzuciła na autostradzie, a ojciec, obwiniając ją o odejście partnerki nie darzył jej żadnym pozytywnym uczuciem. Po incydencie, kiedy Sheila podpaliła małego chłopca, trafia na przetrzymanie do klasy, w której każdy z uczniów borykał się z ogromnymi problemami. Torey, nauczycielka z wieloletnim doświadczeniem przyjmuje drobną, zbuntowaną dziewczynkę, dla której agresja jest jedyną drogą wyrażania swoich potrzeb oraz lęków. Właśnie w tym momencie zaczyna się najpiękniejsza część całej historii, nie będę jej do końca zdradzała, aby pozostawić wam odkrywanie losów bohaterów. Ale co najważniejsze Torey nie przekreśla uczennicy, która każdego dnia daje pracownikom i pozostałym dzieciom wiele powodów do smutku i złości, wie, że pod twardym pancerzem złości i nienawiści do świata, Sheila kryje w sobie cudowne dziecko, które potrzebuje pomocy. Ta wzruszająca historia, pięknie opisuje, że dziecko skreślone przez swoich rodziców, otoczenie, z łatką dziecka niereformowalnego przypiętą przez system, odkrywa w sobie cząstkę po cząstce, kawałek po kawałku, dobro, ponieważ ono drzemie w każdej małej istocie. Ta historia ponownie przypomniała mi sens dla którego wybrałam studia Pedagogiczne, przypomniała mi, że wychowanie to wpływanie na drugiego człowieka. Bycie pedagogiem czy rodzicem to ogromna, bardzo ważna misja, często okraszona dużą ilością cierpienia, ale czy jeden uśmiech, jedno słowo, jedno przytulenie nie znaczy więcej niż tysiąc niewypowiedzianych słów?

Dla rodziców, pedagogów/nauczycieli najcudowniejszą nagrodą za trud włożony w wychowanie jest postęp dziecka. Od nas zależy jego start w życie, postrzeganie świata i nastawienie do niego, zadbajmy o to, by potrafił iść przez życie z uśmiechem na twarzy!


Życzę każdemu z was, kto sięgnie po tą książkę, aby nauczycielka Torey stała się  inspiracją, bo warto walczyć o każde dziecko, szczególnie o te, które większość spisała na straty!
_________________________________________________________________________
Izabela Sobczak - absolwentka Uniwersytetu Śląskiego. Miłośniczka książek, zwierząt i terapii, które dzięki nim są prowadzone. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twój komentarz jest dla nas ważny. Dziękujemy!